piątek, 28 grudnia 2012

Bujaj się, bujaj się! xD

Hej Wam. ;* Powiem Wam, że mimo wolnego czasu u mnie napięcie wzrasta z kilku powodów. Ale po kolei. ^^

Pasterka stawała 3 razy pod znakiem zapytania. Świetna pogoda sprawiła, że było tak koszmarnie ślisko, że każdy krok poważnie był zagrożony upadkiem. Ale jakoś dostałam się do kościoła. Co chwila czułam na sobie wzrok. Tak, Sławka. Ja też co chwila na niego zerkałam. Kilka razy nasze spojrzenia się spotkały, bo zawiódł mnie refleks. Ogółem jeśli o niego chodzi, to chwilowo nie potrafię do niego podejść i zapytać o co chodzi, więc... Za dużo nas dzieli, ale też coś cały czas łączy. Dobra, nie będę strzelać kolejnej mądrości na temat, że wiem już kto jest mi bliski, bo chyba się domyślacie po poprzednich notkach. Wracam do tematu świąt.

W pierwszy dzień świąt ogólna masakra, bo bolał mnie brzuch. Nienawidzę okresu. Szczególnie w takich momentach, a jechaliśmy do babci. Łatwo sobie wyobrazić, że mój humor był, delikatnie mówiąc, nie bardzo. Ogólnie było fajnie, ale nie obeszło się bez tematu chłopaka (-,-') i... prawa jazdy. No, nie oszukujmy się, ja się do jazdy samochodem nie nadaje. Mam jakieś uprzedzenie, barierę wewnętrzną i ogólnie nie mam zamiaru robić prawa jazdy, a za kierownicę mnie nawet w minimalnym stopniu nie ciągnie. Przynajmniej narazie tj. po skończonej 18. W sumie to trochę wyjechali w przyszłość, bo do osiemnastki został mi jeszcze rok, ale okej. W każdym razie moje zdanie "nie myślę o tym i w sumie nie zamierzam zdawać" wywołało wielkie oburzenie, gigantyczny bunt na pokładzie, że jak to tak!? Moja decyzja, nie ich. A zresztą, co ich to obchodzi? -,-

W drugi dzień świąt obudziła się tradycja. Pod domem miałam mnóstwo słomy. Dla wyjaśnienia tej tradycji:w nocy z 25 grudnia na 26 grudnia kawalerzy (he he he xD) udają się pod domy panien (samo przez się mówi, że do niezamężnych) i śmiecą im słomą pod domem, żeby te miały co sprzątać. Jest to również jakiegoś typu oznaka, że panna nie jest pominięta przez kawalerów i (raczej) znajdzie w przyszłości męża - nie zostanie starą panną. Do ilości słomy spod domu Amandy czy Cytryny było mi oczywiście jeszcze daleko, bo ja sprzątałam "jedynie" godzinę, a one dwie, ale to w sumie dobrze, bo dwóch godzin po komentarzami taty typu "O patrz, tutaj słomkę pominęłaś. No niedokładnie, niedokładnie...". Jak nie pomaga to niech nie przeszkadza! -,-' Za bramą, przed bramą, na trawie, na kamykach, a iglakach... A to się tak beznadziejnie zbierało, bo: na kamyczkach bez sensu, bo wszystko wpadało między kamienie. Na trawie ciężko, bo po roztopach było jedno wielkie błoto (nie muszę chyba mówić jak wyglądały moje dłonie, a inaczej niż rękami się tego zebrać nie dało). W iglakach zbieranie było wyjątkowo niewygodne. Także no, trochę się natrudziłam. Ale jakby wierzyć tradycji, to przynajmniej nie zostanę starą panną. xD Babcia jednak miała jakieś wąty przez chwilę do mnie o to, że mi naśmiecili. Tak jakby to była zbrodnia stulecia. Podejrzewam, że odezwał się jeden z jej syndromów typu: "O nie, Marlenka dorasta!". Reszta dnia minęła mi spokojnie na czytaniu "Czasu honoru" i pisaniu esów z Łukaszem, który odgrażał się, że tym razem to nie on mnie z tą słomą nawiedził, ale za rok przysięga, że się jej nie dozbieram. No zobaczymy.^^

Wczoraj byłyśmy z Agą i Kasią umówione na nasze Friendołaki. Dziewczyny zwaliły się do mnie. Ja z Afikiem już na początku mogłyśmy rozpakować nasze prezenty, ale Kasia musiała poczekać do przyjazdu mamy Agi, bo... Aga zapomniał ramki na zdjęcie. ^^ Okeeej, Aga to Aga. :D Na początku siedziałyśmy i rozmyślałyśmy, co by tutaj robić. Mój pomysł ze scrablami oczywiście został mocno poparty przez wszystkich, choć nie wiem czy to wczorajsze coś można by nazwać "grą". Najpierw z Afikiem odtańczyłyśmy "Gangnam Style". Dobra, bez komentarza. Waliło nam po prostu. :D Następnie puściłam piosenkę, którą bardzo lubię i wtedy okazało się, że mój telefon ma odpowiedź na wszystko! ...bo Aga stwierdziła, że "to nie jest w jej stylu", a wtedy nagle i niespodziewanie z mojego telefonu popłynęło "Bujaj się, bujaj się..." xD Później dostałam esa od Łukasza, który wiedział z nieutajnionych źródeł (facebook prawdę ci powie), że szykuje się u mnie zlot. Był wielce oburzony, bo nie dostał zaproszenia. Żeby wynagrodzić mu to jakże haniebne niedopatrzenie, zaprosiłam go na swoje marcowe urodziny, które efektownie są przełożone na matury w maju, żeby zrobić szalone ognisko. Wiem, wiem, moja inteligencja nie zna granic. xD Z dziewczynami oglądałyśmy (tak, wiem, moje pomysły tego dnia były boskie) pamiętnik. Taki wiecie, z wpisami człowieków z czasów podstawówki. ^^ Fajnie jest tak poczytać wpisy, które "pokrył kurz". Nawet nie wiedziałam, że do tego pamiętnika wpisał mi się Sławek z bardzo romantycznym wierszykiem o moich oczach. Oczywiście wtedy go nawet nie zauważałam - koleeega. Odnalazłam też wpis Wojtka "dla żony" i chyba tym wpisem wywołałam wilka z lasu. SMS Łukasza "a wiesz, że twój były ma dzisiaj urodziny" mnie obudził. Pamiętałam. 27 grudnia = urodziny Wojtka. Wtedy zaczęła się dyskusja z Łukaszem na temat życzeń. On stwierdził, że mam złożyć te życzenia Wojtkowi sama, bo on ich nie przekaże, nie ma szans. Zaczął do mnie wysyłać milion SMS-ów na sekundę łącznie z tym, w którym był numer Wojtka (miałam ten numer, ale cicho, niech się łudzi, że jakby nie on, to bym go nie miała). Wreszcie po przedyskutowaniu z dziewczynami tego "problemu" stwierdziłyśmy (stwierdziłam), że wyślę Wojtkowi te życzenia - będę kulturalna, a Łukasz się odczepi. Wojtek podziękował, nie pytał kto to - albo wie, albo go to nie interesuje, w sumie dobrze. Opieprzyłam Łukasza za ten przymus i zaczęłam trochę to wszystko za bardzo przeżywać. Dziś rano jednak doszłam do wniosku, że nie zrobiłam nic złego, a nawet jeśli Łukasz coś zacznie kombinować (a on coś majaczy, żebym ja znowu z Wojtkiem, głupi. Czasem odwala mu w drugą stronę i mówi o mnie i o Sławku - no to już... no! xD) to co mnie to interesuje. Ja po prostu byłam kul-tu-ral-na.
Prezenty rozłożyły się tak:
Agnieszka: książka: "Zeznania Niekrytego Krytyka" + lakier + świeczka
Kasia: książka: "Zakochana w mroku" + ramka na zdjęcie z naszym zdjęciem z egzaminów xD
Ja: książka: "Anna we krwi" (kocham tegorocznego Mikołaja!!!) + czerwono-krwisty lakier "specjalnie dla wampirów", hahaha xD
Wieczorem napisał Łukasz i pisałam z nim do wpół dwunastej w nocy. Chyba jednak miał jakąś gorączkę, bo cały czas do mnie pisał "Kotecku". Ja próbowałam dobrać do niego różne słówka (Żabciu, Skarbulku, Pieseczku) aż wreszcie znalazłam odpowiednie - "Tygrysku". xD Wiem, wiem, nie ma to jak przyjaźń damsko-męska. :D Ogólnie przez tą konwersację minęła mi na niego złość i wrócił mi dobry humor. --,

Mój Sylwester z Justyną wygląda tak: dom (mój), piccolo, jedzenie, gadanie, filmy i nocka. :D Czyli w tym roku będzie spokojnie. Ale takie Sylwki też są fajne. Ba, najfajniejsze, bo przyjacielskie. <3

Podsumowanie minionego roku myślę, że napiszę w Nowy Rok, bo w Sylwestra wątpię, że znajdę czas. :)

Na nowy 2013 rok życzę Wam wszystkiego, co najpiękniejsze! No i udanego Sylwestra!! :*

ps. Przepraszam za długość tej notki, ale... :)

Mało tu widać. ;/ Mniej więcej 1/10 tego, co czekało mnie rano 26 grudnia pod domem. xD


Jeśli chcecie mnie zapytać o cokolwiek to proszę wchodzić i pytać TU. Odpowiadam na wszystko!!

7 komentarzy:

  1. Ja tam lubię takie długie i ciekawe notki :)

    http://dusza-marzycielki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też nie cierpię okresu.Często zdarza się to w nieodpowiednim momencie;/ Fajnie,że piszesz długie notki...jeśli chodzi o mnie to nie lubię się rozpisywać:)dziękuję za dodanie do obserwowanych:)
    http://love--graphic.blogspot.com/ u mnie nowy post,zapraszam! <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Okres ma to do siebie, że zwykle przychodzi nie w porę -.- Ja też go nie znoszę, co miesiąc jestem przez niego kłębkiem nerwów! Dlatego doskonale rozumiem twoje rozdrażnienie...

    Nie słyszałam nigdy o tym zwyczaju ze słomą, ale bardzo mi się spodobał :D

    Szczęśliwego Nowego Roku! :*
    U mnie nn.

    OdpowiedzUsuń
  4. Co do Piccolo, mam niemiłe skojarzenia i uraz psychiczny do końca życia. Napiłam się łyka, po czym dowiedziałam się, że wyglądam ładnie z butelką. Zaczęłam się śmiać, potem się dławiłam Piccolo i ostatecznie porzygałam. Nigdy więcej Piccolo!!!

    pozdrawiam gorąco <3

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie będzie 5 osób, trzy butelki Piccolo, dwa kilo żelków i trzy rodzaje ciastek :D Zapowiada się świetna imprezka!
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochany okres. Zawsze na święta, imprezy, całodzienne wycieczki. To się nazywa wyczucie -.-
    Wiesz, obecnie bez prawa jazdy ani rusz, przemyśl to jeszcze pięć razy ;) Lepiej zacząć wcześniej xD
    A to na pewno tylko PRZYJAŹŃ damsko-męska? ^^

    Szczęśliwego Nowego Roku ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam na nową notkę http://www.jusinks.blogspot.com/
    Ps.
    Szczerze mówiąc to o tej tradycji ze słomą słyszę pierwszy raz.

    OdpowiedzUsuń