piątek, 25 maja 2012

No I am yours...

Super. Znowu pada. Mam dość. Ile było tego ciepła i słońca? Dwa dni? To za mało! Szczególnie, że w sobotę festyn. Jeżeli będzie padać, to wręcz cudownie się zapowiada. Dzisiaj z tej okazji opisywałam fanty. Mhm, za 2,50 zł można wygrać pół tony węgla albo 300kg brykietu, ale równocześnie można też wygrać lizaka. Dlaczego ja mam wrażenie, że wygram lizaka? Ja zawsze wygrywam lizaka. -,- Tata żyje nadzieją, ze uda mi się wylosować ten węgiel. Ja patrzę bardziej realnie i liczę, że uda mi się wylosować ten głupi brelok-latarkę. Fajna jest i świeci... Jak to zresztą z latarkami bywa. xD
Wycieczka do Oświęcimia i Wadowic nie wypali, bo za drogo podobnież. A to wszystko przez głupi transport! Za to z gazetki mamy jechać podobno na dwudniową wycieczkę. Zakopane. Wolałabym gdzie indziej, ale ok, niech będzie i to Zakopane.
Rzeszów odprawiony. Film "Avengers" okazał się całkiem fajny i nie nudziłam się. Pokazy też spoko. No może oprócz tego gościa "od niskich temperatur", bo strasznie przynudzał. A autobusie wszyscy naokoło mnie wkurzali. Nawet spokojnie z Andrzejem pogadać nie mogłam, bo co chwila robili zdjęcia "staremu, dobremu małżeństwu". Mhm, cudnie. -,- I jak już doszłam do Andrzeja, to przy tym zostanę. Otóż już się całkiem zgubiłam. Najbardziej jak tylko można się było zgubić. Dostaję mylne sygnały. Raz wszystko wskazuje na to, że coś do mnie czuje, a innym razem nic takiego się nie dzieje. Główny problem? On się chyba boi... Że ktoś coś powie, że jego brat znowu zacznie gadać, że ktoś zobaczy... No tak to do niczego nie dojdziemy. Dobra, nie jestem lepsza. Jak ktoś się o niego pyta to zaprzeczam, czasem zachowuje się tak, że ślepy by zauważył, że mi na nim zależy, raz trzymam dystans, no ale... Andrzej zachowuje się zupełnie inaczej, kiedy jesteśmy sami, a zupełnie inaczej kiedy jest ktoś trzeci. Gdy jesteśmy sami wszystko jest wręcz idealnie. Rozmowy, te jego cudne oczy, które na mnie patrzą nie jak na koleżankę (przynajmniej tak mi się wydaje), uśmiechy. Jak już ktoś jest - normalnie nie ten człowiek. Ja rozumiem, że może się boi, ale bez przesady... Jak mu na mnie zależy, to w końcu niech się choć troszkę przełamie, a jak ma mnie w dupie, to niech nie wysyła mylnych sygnałów. -,- Wczoraj na serio myślałam, że się poryczę. Raz słodkie uśmiechy i słowa. Nawet przez chwile trzymaliśmy się za ręce. Wyszło to niby ze sprzeczki, ale później to trzymanie się za ręce już na sprzeczkę w żadnym wypadku nie wyglądało. Zapytał mi się też jak według mnie powinno się wyrażać uczucia i jaki jest dla mnie idealny chłopak. Ale później, jak się zainteresowali nami moi ulubieni koledzy i zaczęli dokuczać, Andrzej stał się innym człowiekiem i wypalił "bo zaczną gadać..." i czar prysnął. I tak gadają i tak, ale Andrzej się tego tak maniakalnie boi, że aż głupio. Ja już sama nic nie wiem, nic nie rozumiem. A tak bardzo chciałabym mieć przed sobą jasną i przejrzystą sytuacje... ;(
Andrzej jest wręcz idealny jeśli chodzi o osobowość. Jest miły, sympatyczny, wesoły, potrafi zrozumieć, wesprzeć, wysłuchać... Może za bardzo się boi niektórych sytuacji, ale... Żadnego chłopaka jeszcze nigdy tak dobrze nie znałam jak jego, ale jego serca przejrzeć nie umiem. Jak zresztą żadnego chłopaka jeszcze jak do tej pory...
A Jasia ma na jutro diabelski plan. Otóż chce z mojego telefonu napisać do Andrzeja i powiedzieć mu, co do niego czuje i takie tam... Może to głupie, ale ja mu tego sama nie powiem, a jeśli ona napisze to, to zawsze mam szansę się wycofać i powiedzieć, że to nie ja, bo to nie ja. A jak coś się ruszy do przodu, to będzie miło. Wszystko to jest zwariowane, wiem...
Dobra, kończę, bo to nie ma sensu...
 
Dzień później czyli 25.05.2012r.
Jasia wysłała do Andrzeja tego SMS'a z mojego telefonu. Odpowiedzi nie dostałam. Jasia stwierdziła, że fakt, że nie odpisał to dobry znak. Jak mu zależy to chyba by SMS'em nie kontynuował tego, a jak nie odpisuje to może myśli...? Przynajmniej ja w takich sytuacjach bym nie odpisała. A jakby mi na kimś nie zależało, to wtedy bym odpisała, że "no sorry, ale..." Chwilowo normalnie z tego stresu waruję, ale pomijając ten fakt, to jutro festyn. Zachować spokój i nie panikować - główny cel. Jeśli wyjdzie, że on coś do mnie czuje, to o SMS'ie oczywiście wiem. Jeśli on nie czuje nic - jaki SMS w ogóle? Aaa... No tak, Jasia się bawiła telefonem i napisała do niego... A ja nic o tym nie wiem, oczywiście. ;x Zresztą nawet Justyna mi mówiła, że jakby co to zwalać na nią i nawet się nie przejmować. Kryzysie, jakie to życie jest skomplikowane... Trzymajcie kciuki, żeby jednak coś do mnie czuł, bo na tym w tym momencie zależy mi najbardziej. <3 Błagam, błagam, błagam o to... A jeśli nic z tego nie będzie, to niech przynajmniej zostanie tak jak jest. Jak to się spieprzy to kaplica totalna... ;/

4 komentarze:

  1. NN na http://lover-kiss.blog.onet.pl/ zapraszam serdecznie;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam na nową notkę {http://diary-justysia.blog.onet.pl/}
    Ps.
    Mi się wydaje, że z tym Andrzejem to tylko tak na początku jest, a później będziecie parą. Życzę powodzenia na festynie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Eh. Z facetami tak już jest. Potencjalny ideał przy ludziach jest zupełnie innym człowiekiem. Powodzenia i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też chcę festyn ! ; D . Pada u Ciebie? U mnie padało tylko przez jeden dzień na szczęście ;* . nowa notka na Bananowy. ;) ;*

    OdpowiedzUsuń