poniedziałek, 16 lipca 2012

Pozostały marzenia, tysiące wspomnień...

Hej. Ktoś liczy na pozytywną notkę z mojej strony? Nie tym razem. Mam chandrę, mam dość. Ale po kolei. Zacznę może od czegoś miłego. Taa, to jedyna miła rzecz w tej notce.
W piątek? Tak, w piątek wieczorem zaczęłam pisać z Maćkiem. Kolega z nowej klasy. Ehe, ehe, zaczął kombinować kiedy by się tu ze mną spotkać. Nie powiem, miło mi się zrobiło. On jest ładny, fajnie mi się z nim pisało i w ogóle. Łukasz zaczął głosić spekulację, że może coś z tego będzie. Nie wiem. Narazie nic mi o czymś takim nie wiadomo, a nawet mnie w kierunku związku z Maćkiem nie ciągnie. Nie znam go jeszcze, a poza tym... Podobać a zakochać to duża różnica.^^
Koniec pozytywów. Życie nie jest kolorowe. Brzydka pogoda. Ale to chyba nie tylko u mnie. Do rzeczy. W sobotę Jasia napisała mi, czy do niej przyjdę. Napisałam, że nie i, że w niedziele też nie, bo najprawdopodobniej pojadę na lato z radiem i, że dopiero w poniedziałek. Ona oczywiście strzeliła focha i, że pewnie się już w ogóle nie zobaczymy, ale "przecież mnie to nie rusza". Trafiła! Bo taka jest racja - nie rusza mnie to. Nie ruszają mnie jej fochy. Później, jak zobaczyła, że przyszły do mnie Agnieszka z Kaśką po rowery, napisała mi, że teraz to mnie żegna, bo na nie mam czas, a na nią nie. Nie wytrzymałam i powiedziałam jej, co myślę na ten temat. Ja pierdolę, nie tylko ona jest na tym świecie. Nic już innego zrobić nie można? Z nikim się nie można spotkać, bo jej się to nie podoba? Sorry, jeśli tak ma być to lepiej, żeby nic nie było. Jeśli liczy na jakieś przeprosiny to się przeliczy. Nie czuję się winna, bo niby dlaczego mam się czuć? Nic nie zrobiłam, więc co ona chce?! Z mojej strony się niczego nie doczeka. ;x
A tak na marginesie, to na lato z radiem nie pojechałam, bo się taka "piękna" pogoda zrobiła, że... A wcześniej przyjechała ciocia, co przy mojej chandrze również mnie w stan euforii nie wprawiło. -,-
Kolejna rzecz, właśnie zaczyna się ognisko, na które to zostałam zaproszona, ale nie poszłam. Wymyśliłam jakąś tandetną wymówkę. Nie mam ani humoru, ani ochoty na nie. Pogodzie zresztą też nie ufam. Zresztą nikomu nie chcę psuć nastroju. -,- Główny powód niechęci na ognisko? Może to zabrzmi głupio, ale mój powód ma na imię Sławek. Nie mam siły, bo jestem pokłócona z połową świata, a Sławek by jeszcze pogorszył mój humor. Owszem, nie powiem, korci mnie, żeby się z nim spotkać, ale po co? Żeby znowu zacząć myśleć o nim? Przecież dobrze wiem, że wcale się z niego nie wyleczyłam. Niedługo minie rok jak się rozstaliśmy, a ja wcale nie zapomniałam, nie przestałam tęsknić. Po co mam sypać sól na rany? To nie ma sensu... Wystarczy, że już od września będziemy razem jeździć do szkoły i pewnie stać na tym samym przystanku też będziemy. Drugi powód ma na imię Andrzej. Też ma być na tym ognisku i owszem, ja nie mam nic przeciwko jego obecności, bo i byłyby pogaduchy i śmiechy, ale Sławek + Andrzej + ja to raczej niedobre połączenie. To raczej napewno niedobre połączenie. Albo jeden, albo drugi. Oba na raz i jeszcze ja w tym wszystkim - wykluczone. Sławek nienawidzi Andrzeja, Andrzej nie przepada za Sławkiem, ja o Sławku nie zapomniałam, historię związaną z Andrzejem znacie, a ich stosunek do mnie jest nieznany i chyba wolę go nie poznać. A jeszcze do tego wszystkiego fakt obecności Łukasza - bomba atomowa. Ogólnie to jest tak pogmatwane, że nawet ja się w tym zgubiłam. Zgubiłam się we własnym życiu, mądre co nie? -,-'
A właśnie, mówiłam już? Ciągle w snach i myślach powraca Sławek. Maska dla ludzi: "ja już wcale nie pamiętam, mi nie zależy, ja o nim nie myślę". Taa, gówno prawda. A dziś śnił mi się Andrzej, choć wcale o nim nie myślałam. Chore, no nie? Chyba tęsknie. Chyba napewno. Chyba to nie ma sensu... ;x
Trzecią rzeczą są ciągłe kazania od rodzinki. Mają swój własny pogląd na moje życie, który jest całkowicie odmienny od mojego. A to chyba moje życie, nie? No w każdym razie oni mają już zaplanowane wszystko. Kiedy skończę studia (medyczne oczywiście, ten pogląd akurat zgadza się z moim własnym) mam zrobić specjalizację, po specjalizacji znaleźć dobrą pracę, za jakimś chłopakiem NIE MAM PRAWA rozglądać się wcześniej niż po trzydziestce (kurwa, ja myślałam, że znajdę sobie kogoś w liceum, później na studiach, że znajdę tego jedynego i tak 23, 25 lat ślub, a nie że będę starą panną, bo oni chyba tego oczekują...) i takie tam. Nienawidzę jak ktoś mówi mi, co mam robić, a już w szczególności jak przekłada swoje plany nad moje. Ja nie mówię, może i chcą dobrze, ale coraz gorzej im to "dobrze" wychodzi. -,-
W sierpniu ma być spotkanie klasowe, które zresztą po części ja wymyśliłam. Teraz nie mam ochoty. Ale może mi przyjdzie... Oby. Bo jak narazie jest beznadziejnie.
Mam dość. Co ja im wszystkim zrobiłam? Jasia strzela fochy, Sowa mnie nie zauważa, bo "on jest ten lepszy", wszyscy co chwile się obrażają i mają o coś do mnie pretensje, albo krzyczą, bo im coś nie pasuje. Niby dlaczego? Staram się nikogo nie urazić, a im bardziej się staram tym gorzej mi to wychodzi. Już naprawdę mało osób, których dobrze znam zostało, żeby nie mieli o coś pretensji. Mam nadzieję, że tego nie spieprzę.
Najgorsze wakacje w moim życiu. Niech się już skończą. Może wrzesień będzie lepszy...
Ogólnie? Do dupy. Moje nowe motto życiowe? "Umiesz liczyć? Licz na siebie! Innych Twoje szczęście jebie." I to by było na tyle...

7 komentarzy:

  1. No to Ci czasu na takie coś potrzeba. Uczucie przychodzi z czasem :)Zazdrosne przyjaciółki, skąd ja to znam :/ No w sumie dobrze i mądrze postąpiłaś. Chociaż jak byś poszła to mogłabyś go po prostu ignorować. Ale tyle chłopaków 'z przeszłością' na jednym ognisku to na prawde mieszanka wybuchowa. Chociaż mam chłopaka i jestem z nim szczęśliwa jak z nikim innym wcześniej to zdarza mi sie zatęsknić za przeszłością. I wiesz to dopiero chore. Mój były kocha sie dalej we mnie już 4 rok. Ogarniasz to ? Jejusiu to ja Ci nie zazdroszcze. Na szczęście nie mam takiego czegoś w stylu zaplanowana przyszłość przez rodziców. Mam w sumie jakieś plany, ale czy to wypali ? Są one oczywiście związane z moim chłopakiem. Ehh i tak to jest w życiu. Nigdy nie będzie wiecznie kolorowe. Ale miejmy nadzieje, że sie poprawi :) u mnie NN :* // LOVESTATION

    OdpowiedzUsuń
  2. super blog. bd lukać częściej. dodałam się jako obserwator i licze na rewanż na hanusss.blogspot.com zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  3. NN over-kiss.blog.onet.pl:)

    OdpowiedzUsuń
  4. No racja trzeba liczyć na siebie:)Też nie lubię jak ktoś stawia mi warunki,co mam robić.Pogoda ch...* że się wszystkiego odechciewa.Mam nadzieję,że Twoi rodzice zrozumieją,przecież to Ty powinnaś decydowac,kiedy będziesz miała chłopaka no nie?:)Moja mama nie wie że mam chłopaka,myśli tylko że ON jest moim kolegą,nie powiem,bo czepia się,że jest młodszy;/ będzie dobrze:* lover-kiss.blog.onet.pl ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Eh od każdego trzeba czasem odpocząć. Dobrze, że poznajesz nowego kolegę ;D Obecnie 30, to nie staropanieństwo. Człowiek jest tak zabiegany, że nie ma na to czasu. Mam 25letnią siostrę i ani ona, ani ludzie z jej otoczenia nie noszą jeszcze obrączek. Ja wychodzę z założenia, że facet sam się znajdzie prędzej, czy później ;D Ale jak ktoś próbuje ci ustawiać życie... oj niefajnie. Buziaki ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajnie, że poznałaś nowego kolegę. Jeśli chodzi o pogodę, to rzeczywiście jest ona do dupy. Taka przyjaciółka jak ona, to dla mnie żadna przyjaciółka, ponieważ powinna dać ci żyć że tak powiem i spotykać z kim się chcesz.
    Ps
    Zapraszam na nową notkę {http://diary-justysia.blogspot.com/}

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam taką prośbe. Jeżeli możesz to zagłosuj na mojego bloga w sondzie na bloga miesiąca. Oto link do sondy --> http://www.sonda.pl/sonda_strona.php3?id=611941&uid=505641 Z góry dziękuje ! ;* // LOVESTATION

    OdpowiedzUsuń